Oni byli pierwsi
Pierwszymi Polakami, których od
początku II wojny światowej Niemcy wypędzali z własnych domów byli mieszkańcy
polskiej Gdyni. Historia wysiedleń z Gdyni długo była mało znana i przez wiele
lat marginalizowana. Dopiero od jakiegoś czasu podejmowane są różne działania w
zakresie dokumentowania tragicznego losu Gdynian.
Plany Niemców
Hitlerowska Trzecia Rzesza, od
początku swojego istnienia dążyła do zmian terytorialnych, które spowodowałyby
oderwanie od Polski Pomorza, Śląska i Wielkopolski. Do 31 sierpnia 1939 r.
swoje dążenia próbowała realizować na drodze politycznej, a od 1 września przy
pomocy zbrojnej agresji. W pierwszej kolejności Niemcy postanowili zlikwidować
polską inteligencję, a następnie dokonać przesiedlenia ludności polskiej z ziem
polskich, które wcześniej wchodziły w skład prowincji pruskich. Z terenu
Pomorza mieli być wysiedleni wszyscy Polacy, którzy przybyli tam po 1919 roku.
W ten sposób miały być zrealizowane plany zgermanizowania tych ziem oraz osiedlenia
na nich znacznej liczby Niemców. 21 września 1939 roku na konferencji,
która odbyła się w Berlinie, dowódcy grup operacyjnych policji bezpieczeństwa
(Einzatzgruppen) i służby bezpieczeństwa (SD), działających na tyłach
walczących w Polsce armii niemieckich, otrzymali polecenie przygotowania
propozycji dotyczących masowych wysiedleń Polaków i Żydów. Wcześniej – 11
września – Himmler upoważnił służbę bezpieczeństwa (SD) do rozpoczęcia
wysiedleń ludności polskiej z terenu Gdańska, Gdyni i Poznania. Na miejsce
wysiedlanych Polaków planowano osiedlić Niemców z państw bałtyckich.
Wypędzeni
Planowana przez Niemców akcja
rozpoczęła się na początku października 1939 r. w Gdyni – Orłowie. Wysiedlenia
z Gdyni wiązały się z zamiarem osadzenia w tym mieście, ważnym dla morskiego
przemysłu zbrojeniowego (Gdynia stała się bazą Kriegsmarine), jak największej
liczby Niemców. Do końca października 1939 roku Gdynię opuściło 50 000
mieszkańców.
W ogłoszeniu z dnia 12
października 1939r. prezydent policji SS-Brigadefuhrer Christoph Diehm
nakazywał:
„Ze względu na bezpieczeństwo
nakazuję ewakuację ludności polskiej dzielnicy Orłowa z wyłączeniem
Kolibek i Małego Kacka do czwartku dnia 12 października 1939r. o godz. 9:00.
- Ludność zbiera się o godzinie 9-tej przy ul. Orłowskiej przed gmachem Zarządu Cywilnego.
- Mieszkania należy zostawić otwarte. Klucze muszą pozostać w zamkach drzwi domowych, mieszkań i pokoi. Ponowne wejście do mieszkań po godz.9:00 uważa się za sabotaż.
- Zabrać wolno zasadniczo tylko bagaż ręczny (ubrania, bieliznę, sztućce i osobiste przedmioty wartościowe). Meble i wszystkie do mieszkania należące urządzenia pozostawić należy w pomieszczeniach mieszkalnych.
- Zniszczenia mieszkań i ich urządzeń uważa się za sabotaż.
- Kto dopuści się aktów sabotażu i kto wbrew zakazowi posiada jeszcze broń, zostanie rozstrzelany.”
Całkowicie zaskoczeni mieszkańcy
Orłowa mieli 20 minut na opuszczenie mieszkań. Dłuższe przebywanie w mieszkaniu
uważane było za sabotaż i groziło śmiercią. W dniu 12 października wysiedlono
łącznie 4000 mieszkańców, w tym 1300 dzieci. Część z tych ludzi umieszczono w
tymczasowych barakach usytuowanych w peryferyjnych dzielnicach Gdyni, a część
zakwaterowano w mieszkaniach polskich rodzin. Po zorganizowaniu transportu
zostali wywiezieni do Generalnego Gubernatorstwa.
Niemcy próbowali nadać
przeprowadzanym wysiedleniom charakter dobrowolnej emigracji ludności. Na
specjalnie wyznaczonych posterunkach policji wydawano numerowane i podpisane
przez prezydenta policji bilety, które jednocześnie stanowiły przepustkę
graniczną uprawniającą do przekroczenia granicy, jak mówiono, „w kierunku kraju
rodzinnego”. Mieszkańcy Gdyni korzystali częściowo z tych przepustek, a
częściowo przenosili się do innych dzielnic miasta, chcąc uchronić się przed
wysiedleniem. Znające tę sytuację władze niemieckie, 24 października 1939 r.
wydały „Ostanie rozporządzenie”, na mocy którego wzywały wszystkich Polaków do
dobrowolnego opuszczenia Gdyni. Oporni mieli być wysiedlani przymusowo.
Wysiedlanych mieszkańców
gromadzono przy dworcu od strony ul. Albert Forster Strasse (ul. Morska), a
stamtąd po przeprowadzeniu rewizji osobistej, wywożono codziennie wagonami
towarowymi do Generalnej Guberni. Tym sposobem do 26 października 1939 r. z
Gdyni wysiedlono przymusowo ponad 12.000 mieszkańców, a „dobrowolnie” opuściło
miasto około 38.000 osób. Tych, którzy pozostali zmuszono do opuszczenia swoich
mieszkań i zamieszkania na peryferiach miasta. Dalsze wysiedlenia
przeprowadzano w maju 1940 r., a następnie we wrześniu i październiku 1940 r.
dokonując masowego wysiedlenia 22.000 osób. Brak rąk do pracy w przemyśle
niemieckim oraz sytuacja na froncie spowodowały, że 16 marca 1941 r. władze
hitlerowskie wydały zarządzenie wstrzymania transportów do Generalnej Guberni,
zatrzymując w ten sposób masowe wysiedlenia Polaków z Gdyni.
Relacja
Najlepszym przykładem, w jakiej
sytuacji Niemcy pozostawiali mieszkańców Gdyni wyrzucanych ze swoich mieszkań
może być tylko bezpośrednia relacja uczestnika tamtych wydarzeń. Relację taką
opublikowano w materiałach z sesji naukowej, wydanych przez Stowarzyszenie
Gdynian Wysiedlonych. Sesja odbyła się 19 grudnia 2002 r. w Gdyni. Mówi
mieszkanka Gdyni – Helena Szwichtenberg:
„W domu naszym, u lokatora – pana Wiśniewskiego, mieszkała Niemka
imieniem Emma, która po wkroczeniu Niemców wywiesiła na naszym domu flagę z
hakenkreuzem, a na drzwiach umieściła afisz o natychmiastowym opuszczeniu domu
i wysiedleniu. Następnie dnia 25.X.1939 roku, wczesnym rankiem, kiedy spaliśmy,
wtargnęła do naszego mieszkania wraz z dwoma gestapowcami. Z okrzykami
„raus” szarpano nas, a następnie wyrzucono z domu. Ledwie pozwolili nam
się ubrać. Doprowadzono nas do kolumny wypędzonych na ul. Morską i pod
karabinami doprowadzono aż do stacji kolejowej w Gdyni. Klucz musiał zostać w
drzwiach mieszkania. Byliśmy bez żadnego bagażu, gdyż nie pozwolono nam nic
zabrać. Byliśmy zziębnięci i głodni. Był koniec października. Rodzice moi
zostawili dobytek całego życia: działkę, dom i wszystko, co się w nim znajdowało. Następnie zostaliśmy wpakowani siłą
do bydlęcych, brudnych, bez okien wagonów, tylu ile Niemcy dali radę na siłę
wcisnąć.
Podczas podróży ciągle byliśmy pilnowani przez gestapo w budkach u boku
wagonu. Nie wiedzieliśmy dokąd nas wiozą, często odstawiani na bocznicę i
pilnowani. Nie otwierano drzwi. Podróż trwała około siedmiu do dziesięciu dni.
Było bardzo zimno, byliśmy mocno głodni. Był płacz i panika. Były trupy,
szczególnie niemowlęta i starcy. Był już listopad 1939 roku. Wreszcie wypuścili
nas w Lublinie. Tam nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, co dalej, dokąd iść –
głód. Nie mieliśmy żadnych rzeczy do przebrania. Koczowaliśmy na dworcu i w
tunelach, jednocześnie żebrząc o jedzenie i przykrycie... Poniewieraliśmy się w
różnych stronach Generalnej Guberni szukając racji bytu, prosząc ludzi o
ratunek, zbierając kłosy i zmarznięte ziemniaki... Znaleźliśmy się wreszcie w
okolicach Sandomierza we wsi Lenarczyce. W grudniu 1943 roku zostaliśmy
aresztowani przez Niemców po raz drugi. Jako internowani zostaliśmy wywiezieni
do lagru przejściowego w Częstochowie, gdzie przeszliśmy selekcję razem z
Żydami i ludźmi z tzw. łapanek. Przydzielono nas na roboty przymusowe na
zapotrzebowanie Niemca Otto Grodeck w miejscowości Olszówka powiat Tczew. Tam
jako małoletnia bardzo ciężko pracowałam aż do wyzwolenia...”.
Bilans
Trudno jest określić, nawet w
przybliżeniu, liczbę Polaków wysiedlonych z terenu Pomorza, w tym z Gdyni, po 1
września 1939 roku. W publikacjach różnych historyków liczbę tę określa się na
120 do 170 tysięcy osób. Trudno również znaleźć liczbę wysiedlonych z samej
Gdyni. Związane jest to zapewne z brakiem dokumentacji w tym zakresie.
Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych mówi o około 100 tysiącach wypędzonych z
Gdyni Polakach. Nawet gdyby ktokolwiek chciał z tymi danymi dyskutować, nie
zmieni to faktu, że Gdynianie byli pierwszymi ofiarami masowych wypędzeń
stosowanych przez Niemców w stosunku do Polaków. Wypędzeń, które nosiły znamiona
akcji eksterminacyjnej. I jako eksterminację ludności polskiej należy je
traktować.
ws
Zdjęcia pochodzą z ekspozycji w
Muzeum Miasta Gdyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz