Rodzina Fritza Pehwego |
W 2004 r. Gisela Keitz wzięła udział w zjeździe byłych mieszkańców
wschodniopruskiego Stallupönen w Winsen niedaleko Hamburga. Zajęła miejsce przy
stoliku, przy którym siedzieli mieszkańcy jej rodzinnego miasteczka Eydtkuhnen.
Zgodnie z formułą spotkania kobieta wstała i podała swoje nazwisko rodowe.
Nagle jedna z uczestniczek zjazdu bezceremonialnie zapytała: „Powiedziała pani Pehwe? Czy ma pani coś
wspólnego z krawcem o nazwisku Pehwe, tym pedałem, którego Hitler zapomniał
zabić?”. Wszyscy zamilkli, a Gisela ze łzami w oczach opuściła salę.
Krawiec Pehwe był bratem jej ojca. Gisela pamięta jego zakład przy Kapellenstraße
12. Ubierały się w nim lokalne osobistości. Kiedy wujek Fritz – bo tak miał na
imię – przestał przychodzić na rodzinne spotkania, a dzieci zaczęły zadawać
pytania, rodzice nabrali wody w usta. Fritz zniknął – także z rozmów przy
rodzinnym stole. Kiedy nie można już było dłużej milczeć, Giseli i pozostałym
dzieciom powiedziano, że wujek znalazł nową pracę pod Gdańskiem. „O tym, że
wujek Fritz był homoseksualny, nigdy otwarcie w naszym domu nie mówiono –
wspomina po latach. – Niemniej mieliśmy pewne przeczucia”.
Prawdziwe okoliczności „zniknięcia” wujka Fritza Gisela i jej rodzina
poznały
dopiero w 2016 r. Dowiedziano się wówczas, że w 1942 r. wujek trafił do
Stutthofu,
obozu koncentracyjnego pod Gdańskiem, za „nierząd przeciwny naturze”.
W oczekiwaniu na wystawę „Przemilczana
kategoria. Więźniowie z różowym trójkątem w KL Stutthof” zapraszamy Państwa
do lektury artykułu Piotra Chruścielskiego poświęconego więźniom z paragrafu
175 kodeksu karnego Rzeszy Niemieckiej (Zeszyty Muzeum Stutthof 5 (15), http://www.stutthof.org/publikacje). Z artykułu dowiedzą się Państwo, jak
potoczyły się dalsze losy Fritza Pehwego – jednego z bohaterów wystawy, którą
niebawem będzie można oglądać w Muzeum Stutthof.