5
sierpnia 2015 r. w norweskiej gazecie "Avisa Sor-Trondelag"
ukazała się recenzja filmu „Lektor”. Autorka w tekście użyła określenia
"polski obóz koncentracyjny". Zaprotestował
polonijny portal ScanPress.net oraz ambasada RP w Oslo, domagając się
sprostowania. 18 sierpnia norweski
dziennik opublikował oświadczenie, w którym przeprosił za
"nieprecyzyjne" sformułowanie. Redaktor
portalu ScanPress.net Henryk Malinowski uznał jednak, że sprostowanie było
"zdawkowe i nie sprawiało wrażenia zrozumienia wagi popełnionego
błędu". W związku z tym zaskarżył norweską redakcję do Rady Etyki Mediów. Najpierw skargę odrzucono, jednakże po
odwołaniu zajęto się sprawą. W wydanym 26 listopada oświadczeniu Rada
Etyki Mediów stwierdziła, że gazeta "Avisa Sor-Trondelag" nie naruszyła
zasad dziennikarskich. W opinii Rady właściwa interpretacja sformułowania
"polski obóz koncentracyjny" wskazuje, że znajduje się on na
terenie Polski, a nie oznacza, że był on organizowany przez Polaków.
Marek
Orski - pracownik naukowy Muzeum Stutthof, w publikacji: „Struktura państwowa i skład narodowościowy obozu koncentracyjnego
Stutthof w latach 1939-1945” podaje, że w KL Stutthof
przebywało łącznie 344 Norwegów, w tym 271 policjantów norweskich, których
Niemcy chcieli nakłonić do podjęcia współpracy i wstąpienia do SS w charakterze
strażników obozu. Policjanci wykazali niezłomną postawę i pomimo szykan oraz
szantażu, odmówili.
Postawę
policjantów norweskich opisuje w swojej książce „Las Bogów”, więzień litewski Balis
Sruoga: „Meyer usilnie
nalegał, aby (Norwegowie) przywdziali esesmańskie mundury, przyczepili
norweskie emblematy i zgodzili się pełnić służbę wartowniczą przy obozie.
Norwegowie odrzucili tę propozycję. Wtedy Meyer zaczął grozić na całego.
Przesłał Norwegom ultimatum, żądając przejęcia z dniem 10 września ochrony
obozu. W
odpowiedzi na propozycję, Norwegowie odpisali: >>Przysięgaliśmy wierność
swojemu królowi. Jesteśmy ludźmi honoru. Dopóki król nie zwolni nas z tej
przysięgi, my nie złamiemy danego mu słowa i nie zwiążemy się z nikim innym. Z
wyżej przytoczonych powodów nie możemy przywdziać esesmańskich mundurów>>.
Przeczytawszy tę bezczelną odpowiedź Meyer wściekł się. …Wypędził Norwegów do najcięższych i
najbrudniejszych robót. Nosili i tłukli kamienie; ubijali szosy, zastępując
końskie zaprzęgi ciągnęli z lasu olbrzymie pnie. Pracowali bardzo ciężko, ale
do SS nie wstępowali… Potomkowie dawnych Wikingów okazali się godnymi
następcami swoich sławnych przodków”.
25 kwietnia 2015 r. z inicjatywy Komendy
Głównej Policji w Norwegii odbyła się uroczystość upamiętniająca norweskich
policjantów więzionych w KL Stutthof. Podczas uroczystości, w budynku byłego
krematorium odsłonięto pamiątkową tablicę. Nakładem Muzeum Stutthof, po
raz pierwszy w Polsce, zostały również wydane wspomnienia Olafa Walle,
policjanta norweskiego, byłego więźnia KL Stutthof pt. „Norweska policja za
drutami kolczastymi”
Może więc dziwić postawa norweskiej gazety w
sprawie istotnej nie tylko dla Polaków, ale w tym wypadku również dla Norwegów.
Dla ofiar jest istotne kto je więził i mordował. Byli to
Niemcy, a Polska w tym czasie nie istniała jako państwo, gdyż była przez
Niemców okupowana. Nie można więc używać określenia „polskie obozy
koncentracyjne”, gdyż określenie to obraża ofiary, a norweska gazeta używając
takiego określenia obraziła również obywateli Norwegii, którzy byli
ofiarami niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych.
Muzeum Stutthof stanowczo protestuje
przeciwko używaniu określenia „polskie obozy koncentracyjne”. Każdorazowo w
podobnej sytuacji reagujemy i będziemy reagować tak długo, jak będzie to
konieczne.
Oświadczenie Dyrektora Muzeum Stutthof w
sprawie używania określenia „polskie obozy koncentracyjne”.
Za każdym razem jestem głęboko znieważony
określeniem „polskie obozy koncentracyjne”. Co ważniejsze wielokrotnie był
świadkiem sytuacji, jak drastycznie poniżone czują się takimi sformułowaniami
polskie ofiary zbrodni niemieckich z okresu II wojny światowej, szczególnie
byli więźniowie niemieckich obozów i więzień.
Ten zwrot rodzi zamęt głównie wśród młodych
ludzi z zagranicy, którzy mogą uwierzyć, że obozy koncentracyjne były tworzone
i prowadzone przez Polskę i Polaków. W takim wypadku zatriumfują zbrodniarze, a
ofiary na nowo zostaną skazane na upokorzenie. A przecież to propaganda niemieckich
nazistów opierała się na przekonaniu, że wielokrotnie powtarzane kłamstwo staje
się w końcu prawdą. I tak będzie, mimo 70. lat od zakończenia II wojny
światowej, skoro nadal jest przyzwolenie na fałszerstwa.
Stoją one w jawnej sprzeczności z faktami.
Niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne III Rzesza budowała na terenach do
niej wcielonych bądź przez nią okupowanych. Nie jest nikomu znane istnienie
jakiegokolwiek obozu zagłady położonego na ziemiach polskich w czasie istnienia
na nich polskiej suwerennej państwowości.
Z
nadzieją przyjmowałem, że mimo trudności i oporów kolejne gazety i ośrodki
medialne przepraszały za użycie tego sformułowania. Jednak to koszmarne
kłamstwo jak bumerang powraca.
Apeluję
do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc w powstrzymaniu poniżania Polaków,
którzy przeszli przez koszmar niemieckich nazistowskich obozów
koncentracyjnych. To moralne zobowiązanie wobec Ofiar.
Piotr
Tarnowski
dyrektor
Muzeum Stutthof
Artykuł w "Avisa Sor-Trondelag" |
Olaf R. Walle |
Zdjęcia z uroczystości upamiętniającej policjantów norweskich, więźniów KL Stutthof. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz