15 września mija kolejna rocznica
uchwalonych przez niemiecki Reichstag rasistowskich „ustaw
norymberskich”. Przyjęta 15 września 1935 roku „ustawa o obywatelstwie
niemieckim” głosiła, że obywatelami Rzeszy mogą być jedynie „osoby krwi
niemieckiej lub pokrewnej”, co wymagało potwierdzenia genealogicznego. Kolejna
ustawa: „o ochronie czci i krwi niemieckiej” zabroniła Żydom m.in.
zawierania związków małżeńskich z Niemcami. Inne ustalenia norymberskich ustaw
dotyczyły zakazu noszenia flagi III Rzeszy przez Żydów, czy zatrudniania
niemieckich kobiet przez pracodawców będących Żydami. Za naruszenie przepisów
przewidywano surowe sankcje karne.
Osobna grupa obywateli
nazistowskich Niemiec została przez hitlerowców sklasyfikowana, jako tzw. mischlingowie.
W wyniku wprowadzenia „ustaw norymberskich” ludzie ci, często nie mający
pojęcia o swoim pochodzeniu lub nie utożsamiający się z nim w żaden sposób,
zostali obywatelami drugiej kategorii.
Termin mischling bardzo
szczegółowo wyjaśnia w swojej książce „Żydowscy żołnierze Hitlera” (Wyd.
Bellona 2009r.) amerykański historyk, Bryan Mark Rigg. Według niego,
najogólniej, słowo mischling znaczy tyle co „mieszaniec półkrwi”,
„mieszaniec (kundel)”, „hybryda”.
Dalej Rigg pisze, że w „ustawach
norymberskich” mischlingów definiowano według wyznania ich dziadków.
Ponieważ nie istniał sposób identyfikowania ich według cech fizycznych, sięgano
po dokumenty parafialne lub rejestry sądowe, w celu znalezienia świadectwa
pochodzenia „rasowego” danej osoby. Chcąc udowodnić czystość swojego aryjskiego
pochodzenia należało przedstawić świadectwa urodzenia, chrztu lub zawarcia
małżeństwa wszystkich swoich dziadków. Przejście na chrześcijaństwo w każdym
etapie nie usuwało skazy krwi żydowskiej. Naziści byli zdezorientowani, co do
sytuacji mischlingów, ponieważ byli oni jednocześnie Niemcami i
Żydami. Przyznał to Adolf Eichmann, który stwierdził, iż niejasny status
mischlingów „chronił ich przez jakiś czas”.
Naziści zakazali mischlingom uczęszczania
na niektóre uniwersytety, wykonywania niektórych zawodów oraz odwiedzania
świątyń chrześcijańskich. Większość nie mogła też wstępować do NSDAP, SS i SA.
Gdy już studiowali, to nie mogło to być prawo, czy medycyna, chyba że
legitymowali się wybitnymi zasługami wojskowymi. Powoływano ich do Wehrmachtu,
jednakże byli pozbawieni możliwości awansu.
Według Rigga, w składzie
hitlerowskiej armii walczyło około 150 tys. „mischlingów”. Liczbę tę spotyka
się również w innych publikacjach choć, jak przyznaje sam Rigg, dokładana
liczba mischlingów, który służyli w hitlerowskiej armii, nie jest możliwa do
ustalenia. Niektórzy z nich byli zwykłymi żołnierzami, ale byli i tacy, którzy
dowodzili dużymi jednostkami. Wielu „mischlingów” odznaczono za odwagę
Żelaznymi Krzyżami, a dwudziestu żołnierzy i oficerów żydowskiego pochodzenia
udekorowano Krzyżem Rycerskim – wysokim odznaczeniem wojennym III Rzeszy.
W niemieckiej gazecie Berliner
Tageblatt opublikowano zdjęcie żołnierza w hełmie. Zdjęcie nosiło
podpis: „idealny niemiecki żołnierz”. Tym wzorem dla Aryjczyków był Werner
Goldberg – żołnierz Wehrmachtu, którego ojciec był Żydem. Z kolei major Robert
Borhardt (również żydowskiego pochodzenia) dostał Krzyż Rycerski za przerwanie
radzieckiego frontu w sierpniu 1941 r. Później został on przeniesiony do afrykańskiego
korpusu Rommla, a w czasie walk pod El-Alamain dostał się do angielskiej
niewoli. W 1944r. otrzymał zezwolenie na wyjazd do Anglii, gdzie mieszkał jego
ojciec. Dwa lata później powrócił do Niemiec mówiąc: „ktoś musi pozostać w
naszej ojczyźnie”. W 1983 roku, na krótko przed śmiercią, Borhardt opowiadał
niemieckim uczniom: „wielu Żydów i pół-Żydów, walczących za Niemcy w
II wojnie światowej uważało, że muszą uczciwie bronić ojczyzny służąc w armii”.
Płk Walter Hollander, którego
matka była Żydówką, dostał od Hitlera specjalny dokument poświadczający jego
aryjskość. Takie legitymacje stwierdzające „właściwe pochodzenie” podpisał
Hitler dziesiątkom wysoko postawionych oficerów pochodzenia żydowskiego.
Oprócz tego Hollander otrzymał Krzyż Żelazny I i II stopnia oraz rzadkie
odznaczenie wojskowe – Złoty Krzyż Niemiecki. Gdy jego brygada zniszczyła na
Łuku Kurskim 21 czołgów, Hitler nagrodził go Krzyżem Rycerskim. Zapał
bojowy Hollandera osłabł, gdy podczas urlopu zobaczył w Warszawie jak likwidowano
tamtejsze getto. Jego stan był tak widoczny, że nie umknął uwadze przełożonych.
Przeszkodziło mu to z pewnością w awansie na stopień generalski.
Kim byli mischlingowie służący
w hitlerowskiej armii: ofiarami antysemickich prześladowań, czy wspólnikami zbrodni?
Dziś trudno nam będzie ocenić to jednoznacznie. Pewnie dla wielu są zdrajcami,
którzy służąc zbrodni zdołali uratować życie, ale stracili honor. Wtedy, gdy
ich współbracia ginęli w obozach zagłady lub walczyli z hitlerowcami (Powstanie
w Getcie Warszawskim, w Sobiborze), oni służyli Hitlerowi. Są tacy, którzy
uważają, że to oni sami sobie byli winni, że życie często stawiało ich w
absurdalnych sytuacjach, jak chociażby w takiej, jaką przeżył jeden ze
służących w Wehrmachcie żołnierzy, który z Żelaznym Krzyżem na piersi,
przyjechał z frontu do obozu w Sachsenhausen, by odwiedzić swojego ojca – Żyda.
Zszokowany jego widokiem esesman powiedział; „Gdyby nie order na twoim
mundurze, szybko byś się znalazł tam, gdzie twój ojciec”.
Inny Żyd, korzystając z
podrobionych dokumentów, w 1940 roku ucieka z okupowanej Francji. Jednak pod
nowym nazwiskiem zostaje wezwany do służby w Waffen-SS. Po wojnie, już jako
obywatel RFN mówi: „Jeśli służyłem w niemieckiej armii, a moja matka
zginęła w Oświęcimiu, to kim jestem – ofiarą, czy jednym z prześladowców? Niemcy
nie chcą o nas słyszeć, gmina żydowska odwraca się od takich jak ja. Przecież
nasza historia zaprzecza temu, czego przywykli słuchać o Holocauście”.
Przez okres II wojny światowej
hitlerowskie władze próbowały ograniczyć liczbę służących w wojsku
„mischlingów”. W 1940 roku nakazano oficerom, którzy mieli w rodzinie dwóch
przodków pochodzenia żydowskiego, żeby porzucili służbę wojskową. Ci, którzy
mieli tylko jednego przodka – Żyda, mogli pozostać na niższych stanowiskach.
Działania te pozostały jednak wyłącznie w sferze teorii, bowiem zalecenia władz
były powszechnie łamane. Zdarzało się nawet, że niemieccy żołnierze, powodowani
frontowym braterstwem, ukrywali „swoich Żydów” przed zakusami partyjnych i penitencjarnych
organów. Podobno w Wehrmachcie służyło 1200 „mischlingów” z bliższymi
żydowskimi przodkami. Około tysiąca z nich straciło w czasie wojny łącznie
około 2300 członków rodzin.
Okazuje się, że Hitler –
zdeklarowany rasista i antysemita – traktował Żydów niejednakowo. Kiedy jednych
wysyłał do obozów zagłady, innym wystawiał zaświadczenia o ich „aryjskości”. W
styczniu 1942 r. komórka kadrowa Wehrmachtu przygotowała tajną listę 77 wysoko
postawionych oficerów i generałów „zmieszanych z żydowską rasą lub żonatych z
Żydówkami”. Wszyscy oni mieli zaświadczenia od Hitlera o „niemieckiej krwi”.
Wśród nich było 23 pułkowników, 5 generał-majorów, 8 generał-lejtnantów i 2
generałów. W spisie tym nie było oczywiście innych, znaczących w hitlerowskiej
hierarchii person, jak np. Reinhard Heydrich, o którego żydowskim pochodzeniu
mówiło się wśród hitlerowskich bonzów powszechnie. On sam, wróciwszy kiedyś po
pijanemu do domu, wypalił z pistoletu do swojego odbicia w lustrze mówiąc:
„wstrętny Żyd”. Od podejrzeń o swoim rzekomo żydowskim pochodzeniu nie był
wolny sam Hitler. Szczególnie po wojnie dużo mówiło się i pisało, że ojciec
dyktatora – Alois Hitler – był nieślubnym dzieckiem żydowskiego pracodawcy jego
matki. Podejrzeń tych nie potwierdzają jednak uznani biografowie Hitlera.
Klasycznym przykładem mischlinga w
hitlerowskiej armii był feldmarszałek lotnictwa, Erhardt Milch, którego ojciec
był Żydem, z zawodu farmaceutą. Milch podczas I wojny światowej służył w
słynnym dywizjonie lotniczym Richthoffena, gdzie poznał Hermanna Göringa –
późniejszego marszałka lotnictwa III Rzeszy. Ta znajomość oraz zasługi w pracy
przy sztabie (Milch nigdy nie latał samolotami) spowodowały, że po wojnie
został dyrektorem generalnym Lufthansy. Tu dobrze przysłużył się liderom NSDAP,
którym bezpłatnie udostępniał samoloty. Zasługi te nigdy nie zostały
zapomniane. Kiedy Hitler doszedł do władzy ogłoszono, że matka Milcha nie
współżyła ze swoim mężem, a prawdziwym ojcem Erchardta jest baron von Bir.
Zirytowany ciągłymi dyskusjami w sprawie pełniących różne funkcje państwowe mischlingów, Hermann
Göring (znający prawdziwy życiorys Milcha), miał oświadczyć: „O tym, kto
jest Żydem, decyduję ja! (Wer Jude ist, bestimme ich)”.
Znakomita większość
„mischlingów”, którzy służyli w hitlerowskiej armii nie uważała się za Żydów.
Swoją wierną służbą i szczególnym poświęceniem dla Hitlera chcieli pokazać, ze
żydowscy przodkowie nie przeszkadzali im być „dobrymi niemieckimi patriotami (w
rozumieniu hitlerowskim oczywiście) oraz wartościowymi żołnierzami. Na tle
milionów zamordowanych i umęczonych Żydów byli marginesem, który
jednak świadczył o tym, ze nawet w najgorszym czasie są „równi i równiejsi”.
ws
Przy pisaniu tego tekstu korzystano
z wydrukowanego w numerze 2/2003 (123) miesięcznika „Komandos” artykułu
Konstatnina Kapitonowa „Jewrejskie sałdaty Hitlera”, Respublika nr 185 (1737) z
25.09.2002r. (Litwa), w tłumaczeniu Timura Czachorowskiego oraz książki Bryana
Marka Rigga „Żydowscy żołnierze Hitlera” Wyd. Bellona 2009r.
Tak graficznie przedstawiano "ustawy norymberskie". |
mjr Robert Borhardt |
Erhardt Milch |
Werner Goldberg |
płk Walter Hollander |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz