piątek, 1 września 2017

Gdynianie - polscy wypędzeni

Oni byli pierwsi

Pierwszymi Polakami, których od początku II wojny światowej Niemcy wypędzali z własnych domów byli mieszkańcy polskiej Gdyni. Historia wysiedleń z Gdyni długo była mało znana i przez wiele lat marginalizowana. Dopiero od jakiegoś czasu podejmowane są różne działania w zakresie dokumentowania tragicznego losu Gdynian. 

Plany Niemców

Hitlerowska Trzecia Rzesza, od początku swojego istnienia dążyła do zmian terytorialnych, które spowodowałyby oderwanie od Polski Pomorza, Śląska i Wielkopolski. Do 31 sierpnia 1939 r. swoje dążenia próbowała realizować na drodze politycznej, a od 1 września przy pomocy zbrojnej agresji. W pierwszej kolejności Niemcy postanowili zlikwidować polską inteligencję, a następnie dokonać przesiedlenia ludności polskiej z ziem polskich, które wcześniej wchodziły w skład prowincji pruskich. Z terenu Pomorza mieli być wysiedleni wszyscy Polacy, którzy przybyli tam po 1919 roku. W ten sposób miały być zrealizowane plany zgermanizowania tych ziem oraz osiedlenia na nich znacznej liczby Niemców.  21 września 1939 roku na konferencji, która odbyła się w Berlinie, dowódcy grup operacyjnych policji bezpieczeństwa (Einzatzgruppen) i służby bezpieczeństwa (SD), działających na tyłach walczących w Polsce armii niemieckich, otrzymali polecenie przygotowania propozycji dotyczących masowych wysiedleń Polaków i Żydów. Wcześniej – 11 września – Himmler upoważnił służbę bezpieczeństwa (SD) do rozpoczęcia wysiedleń ludności polskiej z terenu Gdańska, Gdyni i Poznania. Na miejsce wysiedlanych Polaków planowano osiedlić Niemców z państw bałtyckich.

Wypędzeni

Planowana przez Niemców akcja rozpoczęła się na początku października 1939 r. w Gdyni – Orłowie. Wysiedlenia z Gdyni wiązały się z zamiarem osadzenia w tym mieście, ważnym dla morskiego przemysłu zbrojeniowego (Gdynia stała się bazą Kriegsmarine), jak największej liczby Niemców. Do końca października 1939 roku Gdynię opuściło 50 000 mieszkańców.
W ogłoszeniu z dnia 12 października 1939r. prezydent policji SS-Brigadefuhrer Christoph Diehm nakazywał:
„Ze względu na bezpieczeństwo nakazuję ewakuację ludności polskiej dzielnicy Orłowa  z wyłączeniem Kolibek i Małego Kacka do czwartku dnia 12 października 1939r. o godz. 9:00.
  1. Ludność zbiera się o godzinie 9-tej przy ul. Orłowskiej przed gmachem Zarządu Cywilnego. 
  2. Mieszkania należy zostawić otwarte. Klucze muszą pozostać w zamkach drzwi domowych, mieszkań i pokoi. Ponowne wejście do mieszkań po godz.9:00 uważa się za sabotaż. 
  3. Zabrać wolno zasadniczo tylko bagaż ręczny (ubrania, bieliznę, sztućce i osobiste przedmioty wartościowe). Meble i wszystkie do mieszkania należące urządzenia pozostawić należy w pomieszczeniach mieszkalnych. 
  4. Zniszczenia mieszkań i ich urządzeń uważa się za sabotaż. 
  5. Kto dopuści się aktów sabotażu i kto wbrew zakazowi posiada jeszcze broń, zostanie rozstrzelany.” 

Całkowicie zaskoczeni mieszkańcy Orłowa mieli 20 minut na opuszczenie mieszkań. Dłuższe przebywanie w mieszkaniu uważane było za sabotaż i groziło śmiercią. W dniu 12 października wysiedlono łącznie 4000 mieszkańców, w tym 1300 dzieci. Część z tych ludzi umieszczono w tymczasowych barakach usytuowanych w peryferyjnych dzielnicach Gdyni, a część zakwaterowano w mieszkaniach polskich rodzin. Po zorganizowaniu transportu zostali wywiezieni do Generalnego Gubernatorstwa.

Niemcy próbowali nadać przeprowadzanym wysiedleniom charakter dobrowolnej emigracji ludności. Na specjalnie wyznaczonych posterunkach policji wydawano numerowane i podpisane przez prezydenta policji bilety, które jednocześnie stanowiły przepustkę graniczną uprawniającą do przekroczenia granicy, jak mówiono, „w kierunku kraju rodzinnego”. Mieszkańcy Gdyni korzystali częściowo z tych przepustek, a częściowo przenosili się do innych dzielnic miasta, chcąc uchronić się przed wysiedleniem. Znające tę sytuację władze niemieckie, 24 października 1939 r. wydały „Ostanie rozporządzenie”, na mocy którego wzywały wszystkich Polaków do dobrowolnego opuszczenia Gdyni. Oporni mieli być wysiedlani przymusowo.

Wysiedlanych mieszkańców gromadzono przy dworcu od strony ul. Albert Forster Strasse (ul. Morska), a stamtąd po przeprowadzeniu rewizji osobistej, wywożono codziennie wagonami towarowymi do Generalnej Guberni. Tym sposobem do 26 października 1939 r. z Gdyni wysiedlono przymusowo ponad 12.000 mieszkańców, a „dobrowolnie” opuściło miasto około 38.000 osób. Tych, którzy pozostali zmuszono do opuszczenia swoich mieszkań i zamieszkania na peryferiach miasta. Dalsze wysiedlenia przeprowadzano w maju 1940 r., a następnie we wrześniu i październiku 1940 r. dokonując masowego wysiedlenia 22.000 osób. Brak rąk do pracy w przemyśle niemieckim oraz sytuacja na froncie spowodowały, że 16 marca 1941 r. władze hitlerowskie wydały zarządzenie wstrzymania transportów do Generalnej Guberni, zatrzymując w ten sposób masowe wysiedlenia Polaków z Gdyni.
Relacja

Najlepszym przykładem, w jakiej sytuacji Niemcy pozostawiali mieszkańców Gdyni wyrzucanych ze swoich mieszkań może być tylko bezpośrednia relacja uczestnika tamtych wydarzeń. Relację taką opublikowano w materiałach z sesji naukowej, wydanych przez Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych. Sesja odbyła się 19 grudnia 2002 r. w Gdyni. Mówi mieszkanka Gdyni – Helena Szwichtenberg:
„W domu naszym, u lokatora – pana Wiśniewskiego, mieszkała Niemka imieniem Emma, która po wkroczeniu Niemców wywiesiła na naszym domu flagę z hakenkreuzem, a na drzwiach umieściła afisz o natychmiastowym opuszczeniu domu i wysiedleniu. Następnie dnia 25.X.1939 roku, wczesnym rankiem, kiedy spaliśmy, wtargnęła do naszego mieszkania wraz z dwoma gestapowcami. Z okrzykami „raus”  szarpano nas, a następnie wyrzucono z domu. Ledwie pozwolili nam się ubrać. Doprowadzono nas do kolumny wypędzonych na ul. Morską i pod karabinami doprowadzono aż do stacji kolejowej w Gdyni. Klucz musiał zostać w drzwiach mieszkania. Byliśmy bez żadnego bagażu, gdyż nie pozwolono nam nic zabrać. Byliśmy zziębnięci i głodni. Był koniec października. Rodzice moi zostawili dobytek całego życia: działkę, dom i wszystko, co się w nim znajdowało. Następnie zostaliśmy wpakowani siłą do bydlęcych, brudnych, bez okien wagonów, tylu ile Niemcy dali radę na siłę wcisnąć.
Podczas podróży ciągle byliśmy pilnowani przez gestapo w budkach u boku wagonu. Nie wiedzieliśmy dokąd nas wiozą, często odstawiani na bocznicę i pilnowani. Nie otwierano drzwi. Podróż trwała około siedmiu do dziesięciu dni. Było bardzo zimno, byliśmy mocno głodni. Był płacz i panika. Były trupy, szczególnie niemowlęta i starcy. Był już listopad 1939 roku. Wreszcie wypuścili nas w Lublinie. Tam nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, co dalej, dokąd iść – głód. Nie mieliśmy żadnych rzeczy do przebrania. Koczowaliśmy na dworcu i w tunelach, jednocześnie żebrząc o jedzenie i przykrycie... Poniewieraliśmy się w różnych stronach Generalnej Guberni szukając racji bytu, prosząc ludzi o ratunek, zbierając kłosy i zmarznięte ziemniaki... Znaleźliśmy się wreszcie w okolicach Sandomierza we wsi Lenarczyce. W grudniu 1943 roku zostaliśmy aresztowani przez Niemców po raz drugi. Jako internowani zostaliśmy wywiezieni do lagru przejściowego w Częstochowie, gdzie przeszliśmy selekcję razem z Żydami i ludźmi z tzw. łapanek. Przydzielono nas na roboty przymusowe na zapotrzebowanie Niemca Otto Grodeck w miejscowości Olszówka powiat Tczew. Tam jako małoletnia bardzo ciężko pracowałam aż do wyzwolenia...”.

Bilans

Trudno jest określić, nawet w przybliżeniu, liczbę Polaków wysiedlonych z terenu Pomorza, w tym z Gdyni, po 1 września 1939 roku. W publikacjach różnych historyków liczbę tę określa się na 120 do 170 tysięcy osób. Trudno również znaleźć liczbę wysiedlonych z samej Gdyni. Związane jest to zapewne z brakiem dokumentacji w tym zakresie. Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych mówi o około 100 tysiącach wypędzonych z Gdyni Polakach. Nawet gdyby ktokolwiek chciał z tymi danymi dyskutować, nie zmieni to faktu, że Gdynianie byli pierwszymi ofiarami masowych wypędzeń stosowanych przez Niemców w stosunku do Polaków. Wypędzeń, które nosiły znamiona akcji eksterminacyjnej. I jako eksterminację ludności polskiej należy je traktować.
ws


Zdjęcia pochodzą z ekspozycji w Muzeum Miasta Gdyni. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz