poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku


Na mocy Traktatu Wersalskiego podpisanego po zakończeniu I wojny światowej Gdańsk oraz położony wokół niego teren o łącznej powierzchni 1892 km2 stał się „Wolnym Miastem”. Teren ten pozostawał pod protektoratem Ligi Narodów. Na mocy zawartej w 1920r. konwencji polsko-gdańskiej, Polska na terenie Wolnego Miasta Gdańska miała m.in. prawo do utrzymywania własnej obsługi pocztowej, telegraficznej i telefonicznej.

Powstaje Poczta Polska w  Wolnym Mieście Gdańsku

Jako pierwszą utworzono Dyrekcję Poczt i Telegrafów na Pomorzu z siedzibą w Gdańsku, a 10 marca 1920r. powstaje pierwsza placówka pocztowa pod nazwą „Urząd Ekspedycji Pocztowej Gdańsk-Nowy Port”. Taka struktura funkcjonuje do 1 października 1921r. kiedy to placówki pocztowe województwa pomorskiego zostają przydzielone do Dyrekcji Poczt i telegrafów Rzeczypospolitej Polskiej, a w Gdańsku tworzy się Dyrekcję Poczt i Telegrafów RP dla zarządzania polskimi placówkami pocztowymi na terenie miasta Gdańska. W nocy z 4 na 5 stycznia 1925r.w śródmieściu Gdańska zostaje wywieszonych 10 skrzynek pocztowych i następnego dnia rano w rejony wyrusza grupa polskich listonoszy. Zostaje również utworzony Polski Urząd Pocztowo-Telegraficzny Gdańsk 1 przy placu Heweliusza 1/2.

Sytuacja polskich pocztowców na terenie WMG od początku była bardzo trudna. Zarówno ludność niemiecka, jak i władze WMG, były wrogo nastawione do Polski i jak mogły, utrudniały działalność polskich instytucji, w tym Poczty Polskiej, na terenie Gdańska. Już następnej nocy po wywieszeniu polskich skrzynek pocztowych w Gdańsku, „nieznani sprawcy” zamalowali je kolorowymi pasami czarno – biało – czerwonymi (barwy cesarskich Niemiec), a jedną poważnie uszkodzili. Dalsze lata, to okres konfliktów między władzami Polski, a Senatem WMG, który dążył do likwidacji Poczty Polskiej na tym terenie. Aż do wybuchu II wojny światowej powtarzały się przypadki niszczenia polskich skrzynek pocztowych oraz szykany w stosunku do polskich pocztowców, z aresztowaniami pod byle pretekstem włącznie.

Przygotowania do obrony

Groźba wybuchu wojny spowodowała, że pracownicy Poczty Polskiej zaczęli przygotowania do obrony. Od marca 1939r. wprowadzono wzmocnione dyżury nocne. Na terenie placówki już od dłuższego czasu działała również zakonspirowana organizacja samoobrony, którą kierował Alfons Flisykowski, a do zadań specjalnych, związanych z obroną Poczty Polskiej oddelegowano Konrada Guderskiego ps. „Konrad”. W połowie sierpnia 1939r. załoga Poczty Polskiej zostaje wzmocniona przez 10 pracowników z Gdyni i Bydgoszczy, przeważnie podoficerów rezerwy. 28 sierpnia, w ścisłej tajemnicy, załoga zostaje zaopatrzona w trzy lekkie karabiny maszynowe, broń ręczną, granaty oraz amunicję. Sytuacja polityczna zwiastuje rychły wybuch konfliktu zbrojnego. W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939r. w budynku Poczty Polskiej pozostaje około 50 osób, w tym również dozorca domu, 67-letni Jan Pipka wraz z żoną Małgorzatą i 11-letnią Erwinką Barzychowską.

Jeszcze tej nocy, wobec transmitowanych przez radio żądań Hitlera, bezwarunkowego przyłączenia Gdańska do Rzeszy, został ogłoszony stan pogotowia bojowego. Otwarto tajną instrukcję „Tj”, zawierającą rozkaz obrony Poczty Polskiej. Dowódcą obrony został „Konrad”.
W tym czasie rejon, w którym znajdował się gmach Poczty Polskiej, został otoczony trzema pierścieniami formacji SS i policji. W sąsiadujących z pocztą budynkach zorganizowano gniazda karabinów maszynowych.

Obrona

1 września 1939r. o godz. 4:45 pancernik Schleswig – Holstein rozpoczyna ostrzał artyleryjski w kierunku Westerplatte. Rozpoczyna się II wojna światowa. W tym czasie polscy pocztowcy podejmują decyzję o rozpoczęciu obrony. Niemiecki atak zapoczątkowała formacja „SS Hiemwehr”,  która prowadząc ostrzał z broni ręcznej próbuje dokonać błyskawicznego zajęcia budynku. Obrońcy odpowiadają ogniem i atak załamuje się. W tych pierwszych chwilach ginie „Konrad”, który rzuciwszy zbyt blisko granat zostaje śmiertelnie raniony jego odłamkami. Po nim dowództwo obejmuje Alfons Flisykowski. 

Walka zaostrza się z godziny na godzinę. Niemcy rozwścieczeni nieskutecznością swoich ataków sprowadzają do akcji działo polowe i samochody pancerne. Działo ostrzeliwuje frontową stronę gmachu. Przez cały czas trwa gęsta strzelanina z broni maszynowej. Co jakiś czas niemieckie formacje szturmują budynek, jednakże bezskutecznie. 

Wśród obrońców są zabici i ranni. Wszyscy walczą z olbrzymim poświęceniem, nie bacząc na odniesione rany. W końcu napastnicy zrozumieli, że do pokonania oporu obrońców potrzebne są znacznie większe siły. Kierujący akcją dowódca policji gdańskiej, płk Bethke, poleca wykonanie podkopu od strony rewiru policyjnego. O godz. 17:00 podkop zostaje wykonany i saperzy wysadzają mur dynamitem. W tym czasie budynek jest ostrzeliwany przez sprowadzoną wcześniej haubicę 105 mm i dwa działka piechoty.

Po wybuchu warunki obrony pogarszają się gwałtownie. Pod ostrzałem cały budynek drży w posadach. Kruszą się ściany, pękają rury wodociągowe i kanalizacyjne, zalewając niektóre pomieszczenia. Obrońcy opuszczają piętro po piętrze i w końcu zmuszeni są zejść do piwnic, skąd dalej prowadzą ostrzał. Kapitulują dopiero około godz. 19, po 14 godzinach bohaterskiej walki. Decyzję o kapitulacji podjęto po tym jak na rozkaz płk. Bethke straż pożarna podciągnęła pod budynek cysternę z benzyną, którą strażacy wpompowali do piwnic. Rzutem granatu ręcznego wywołano eksplozję, której skutki były straszliwe. Pięć osób spłonęło żywcem: Brunon Marszałkowski, Stanisław Rekowski, Bronisław Szulc i jeszcze dwie inne osoby, których nigdy nie zdołano zidentyfikować. Sześcioro Polaków zmarło w ciągu następnych dni wskutek straszliwych poparzeń. Wśród nich była 11-letnia Erwinka. Zdarzenie to nazistowska cenzura usunęła z relacji o ataku na Pocztę Polską. To, że użyto benzyny, nie pasowało do wizerunku „rycerskiego niemieckiego wojownika, który dzielnie i honorowo pokonuje wroga”.      

Kapitulacja

Pierwszy, jako parlamentariusz, niosąc biały ręcznik, wyszedł z budynku dr Jan Michoń. Przy akompaniamencie niemieckich wrzasków: „To są te polskie psy! Niech sczezną! Nie bierzemy jeńców!” – został zastrzelony. Po nim wyszedł naczelnik Józef Wąsik i również został zastrzelony (według innej wersji, najpierw został zaatakowany miotaczem płomieni, a dopiero później zastrzelony). Później z budynku wyszła reszta obrońców. Niektórzy ubrani w mundury pocztowców, inni mieli na sobie ubrania cywilne. Wielu miało osmalone włosy i twarze czarne od sadzy. Załadowano ich na ciężarówkę i odwieziono do „Victoria-Schule”, gdzie funkcjonował punkt zborny dla aresztowanych na terenie Gdańska Polaków. Szesnastu rannych odwieziono do szpitala.

Zbrodnia sądowa... 

Na polecenie dr Gizecke’go, radcy sądowego Wehrmachtu, przeciwko ocalałym obrońcom Poczty Polskiej zostaje wszczęte postępowanie przed sądem wojennym, chociaż zgodnie z prawem międzynarodowym obrońcy winni być traktowani na prawach jeńców wojennych. Ale hitlerowskiego sadu wojennego to nie obchodzi. Pierwsza rozprawa rozpoczyna się 8 września 1939r. i jest na niej sądzonych 28 obrońców. Pozostali leżą jeszcze w szpitalu i nie są zdolni do uczestnictwa w procesie. Tych dziesięciu pozostałych osądzono 29 września 1939r. Wszyscy otrzymują wyrok: kara śmierci przez rozstrzelanie.

W mglisty, jesienny poranek 5 października 1939r. skazańcy zostają przewiezieni samochodami na teren ówczesnej strzelnicy, należącej do wielkiego placu musztry, usytuowanego między Gdańskiem-Wrzeszczem, a  Gdańskiem-Zaspą. Strzelnica graniczyła z lotniskiem we Wrzeszczu. Tam zostają rozstrzelani przez pluton egzekucyjny.  Ciała pochowano skrycie tak, iż dopiero w sierpniu 1991r. zostały odnalezione. Podczas ekshumacji odnaleziono szczątki 38 ofiar.   

Spośród 50 obrońców Poczty Polskiej, oblężenie i wojnę przeżyło czterech. 1 września 1939r. siedmiu pocztowców wykorzystało zamieszanie zaistniałe po kapitulacji i podjęło udaną ucieczkę poprzez tylną część urzędu. Jeden z nich po chwili zawrócił do budynku i został aresztowany. Szóstka pozostałych kontynuowała ucieczkę. Zostali jednak zauważeni i Niemcy podjęli za nimi pościg. Dwóch ujęto w przeciągu najbliższych dni, a czterech przeżyło wojnę.    

...i rehabilitacja

Bohaterscy obrońcy Poczty Polskiej zostali przez Niemców potraktowani jako „partyzanci”, czyli pospolici bandyci. Dlatego, w ich mniemaniu, zasłużyli na karę śmierci. Coś tam jednak było chyba nie tak, skoro ciała skazańców zostały ukryte, a cała dokumentacja z procesu zaginęła. Podejmowane po wojnie, przez rodziny pocztowców, przed niemieckimi sądami, próby rehabilitacji polskich bohaterów okazały się bezskuteczne. Dopiero gdy sprawą zajął się Niemiec, Dieter Schenk – znany w Niemczech publicysta i autor książek popularnonaukowych, wieloletni dyrektor ds. kryminalnych w sztabie Federalnego Urzędu Kryminalnego w Wiesbaden – zaistniała możliwość uniewinnienia i zrehabilitowania obrońców. Schenk przez wiele lat zbierał materiały o obronie Poczty Polskiej. Podejmował również działania na rzecz rehabilitacji niesłusznie skazanych pocztowców. Stało się to 25 maja 1998r. przed III Wielką Izbą Karną Sądu Krajowego w Lubece, który uchylił wydane w dniach 8 i 29 września 1939r. wyroki wydane na polskich pocztowców i równocześnie uniewinnił ich od postawionych im w tych wyrokach zarzutów. Przyznał również rodzinom uniewinnionych prawo do odszkodowań finansowych od państwa niemieckiego. Za te i inne zasługi, w 1999r. Dieter Schenk został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP, a Rada Miasta Gdańska odznaczyła go Medalem św. Wojciecha i mianowała honorowym obywatelem Gdańska.

Źródła:
1. Fr. Bogacki i J. Romanowski Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku, wyd. PZWS Warszawa 1966 (z tej publikacji pochodzi również większość fotografii).
2. Dieter Schenk Poczta Polska w Gdańsku, Dzieje pewnego niemieckiego zabójstwa sądowego, wyd. Oskar Gdańsk 1999.
3. Fotografie grobu Pocztowców wykonała Elżbieta Grot.            

Budynek Poczty Polskiej w Gdańsku przed wybuchem wojny.











Erwinka Barzychowska

Konrad Guderski - dowódca obrony Poczty Polskiej w Gdańsku.

Obrońcy Poczty Polskiej po kapitulacji.

Obrońcy Poczty Polskiej po kapitulacji.






Grób pocztowców na cmentarzu Gdańsk-Zaspa.

Tablica pamiątkowa na grobie pocztowców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz